piątek, 26 sierpnia 2011

Uwolnij nas!




Każdy spacerowicz, przechadzając się ulicami miasta, odwiedzając teatr, kino, galerię handlową, jadąc tramwajem, czy też zasiadając na jednej z parkowych ławek, może liczyć na łut szczęścia, by stać się szczęśliwym znalazcą. Niekoniecznie chodzi tu o zwitek banknotu, telefon komórkowy, biżuterię lub inne zgubione drobiazgi, ponieważ w Polsce od 2003, w praktycznie każdym miejscu publicznym, można znaleźć… książki!
Idea uwalniania książek, zwana także bookcrossingiem lub książkokrążeniem, narodziła się w 2001 roku w Stanach Zjednoczonych i bardzo szybko stała się popularna na całym świecie. W Polsce pojawiła się dwa lata później, wraz z otwarciem dwóch portali poświęconych tej akcji. W tym samym roku łódzcy licealiści uwolnili ponad 400 książek, a częścią tego przedsięwzięcia był happening pod hasłem „uwolnij książkę”.
                Książki nie lubią być więzione w domu na półkach, wolą krążyć z rąk do rąk i być czytane – twierdzą zwolennicy nowatorskiego pomysłu. Dzięki wprowadzeniu go w życie, procent ludzi zarażonych czytelniczą manią ma szansę wzrosnąć. Bardzo często aspektem skutecznie zniechęcającym do zagłębiania się w lekturę są ceny widniejące na półkach w dobrych księgarniach, natomiast biblioteki służą najczęściej do sięgania po literaturę fachową. A jeśli by tak całe miasto stało się jedną wielką darmową biblioteką, z której każdy mógłby skorzystać?
Znaleziona książka dostarcza zupełnie innej, specyficznej przyjemności dla miłośników czytania. To nie to samo uczucie, kiedy kupuje się ją w sklepie czy też szuka w bibliotecznych katalogach. Tym bardziej, że na bookcrossingowych „półkach” można niekiedy znaleźć wspaniałe „perełki” pośród książek, o których być może nawet się nie słyszało. Warto przygarnąć takową znajdę do swej domowej biblioteczki. Poza tym, jest to również doskonałe rozwiązanie dla książek hibernujących w naszych domach. Wiele z nich jest już wielokrotnie przeczytana, a na pewno chciałaby jeszcze zwiedzić trochę świata i poczuć na sobie wzrok niejednego zapalonego czytelnika. Wyrzucenie lub spalenie książki jest tak samo niewybaczalną zbrodnią, jak pozwolenie na jej powolną śmierć w zapomnieniu. Zatem po co na to pozwalać, skoro można podzielić się nią z innymi?
Bookcrossing jest akcją całkowicie bezpłatną, obustronnie korzystną, bezinteresowną, pomysłową, nie wymagającą niczego poza odrobiną chęci oraz propagującą prawdopodobnie jedno z najlepszych istniejących zajęć. Warto zatem poświęcić jedno popołudnie na przegląd swoich domowych księgozbiorów lub wybrać się do najbliższego punktu bookcrossingu w mieście.

Na stronie www.bookcrossing.pl znajduje się więcej informacji poświęconych akcji; można tutaj zarejestrować oddawane książki, zlokalizować „półki” w wybranej miejscowości lub prześledzić losy znalezionej książki.

Kamila

1 komentarz:

  1. niestety większość ludzi znajdując książkę sobie ją przywłaszcza... wszak "znalezione nie kradzione".
    może za parę lat nasze społeczeństwo dojrzeje do bookcrosingu ;p

    karas

    OdpowiedzUsuń