wtorek, 8 listopada 2011

Sprzedawanie wrażeń

Ciemna ulica. Neony. Światła, które rażą w oczy swoją intensywnością. Wielkie reklamy, bilbordy. Ubranie na porę ranną, poranną, popołudniową, wieczorną, na imieniny cioci, na randkę, na spacer. Buty, sukienki. Perfumy, drobiazgi, zabawki. Wszystko, co tylko da się sprzedać. Wszystko, co ktoś będzie chciał kupić.

Ostatnio przyszła do mnie niepokojąca refleksja. Oglądam się dookoła i zastanawiam się, do czego zmierzają działania, których jestem świadkiem. Mam na myśli - sprzedawanie wrażeń, uczuć i schematów myślowych. Wielki napis na wielkim kawałku papieru ma mnie do czegoś przekonać, ma kształtować mój gust, moją osobowość, lekko i niepostrzeżenie, tak, abym nawet tego nie odczuła. Muszę pozwolić komuś, aby mnie przekonał, że ubieram się niemodnie, że zachowuję się drętwo, że muszę się zmienić, bo... (i tutaj szereg katastrofalnych skutków, niszczących moje życie doszczętnie, dogłębnie, jak tylko się da). Muszę stać się maszynką, przez którą zostaną przepuszczone potrzeby ludzi, którzy wiedzą, jak zarabiać pieniądze na głupocie i braku własnego stylu. Czuję się w dziwny sposób otoczona tandetą, kiczem, próbującym drzwiami i oknami znaleźć się w moich rękach, który powinnam przyjąć ze słodkim uśmiechem na ustach niczym modelka z katalogu. 
W dzisiejszych czasach, można właściwie sprzedać wszystko, co tylko się zapragnie, jeżeli potrafi się to zapakować w błyszczące opakowanie, w większości przypadków skrywające pustkę. Twory filmopodobne tworzą schemat życia, którego należałoby się ściśle trzymać, muzyka wysławia wszechogarniające uczucie miłości w sposób irracjonalny i banalny, a książki, które powinny stanowić jedynie wygodną podkładkę do pisania, pragną sprawować rząd dusz. Istnieje jeszcze przypadek odwrotny: kultura masowa w ogóle nie pragnie niczego udawać, nawet się nie wstydzi nazywania swoich produktów po imieniu. Jak to się dzieje, że to wszystko jest akceptowalne, do przyjęcia, strawne, miłe i zabawne?
Chciałabym się przed tym wszystkim obronić, bo czasami staję się, nieświadomie wplątana w zdarzenia, które zabierają niepotrzebnie mój cenny czas. Zagadką dla mnie pozostanie, całkowite, świadome i zdeklarowane przekładanie pustych tworów od prawdziwej kultury, czasami nawet u osób całkiem inteligentnych, wyróżniających się bystrością umysłu w paru dziedzinach. 

M.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz