sobota, 30 lipca 2011

W środku plastikowej klatki

Zdawać by się mogło, że posiadając wielowiekową, barwną tradycję, kulturę, historię oraz rozmaite osiągnięcia w nauce, XXI wiek powinien zobowiązywać współczesnego człowieka do konkretnej, określonej postawy. Dzieje się jednak zupełnie odwrotnie – przeważa sposób myślenia typu „byle jak”, „byle szybciej”, w odniesieniu do różnych aspektów życia. Coraz częściej zaczynam tęsknić za czasami, kiedy działania ludzi były bardziej prawdziwe, spontaniczne i wymagały dwóch podstawowych umiejętności: myślenia i rozumienia otaczającej rzeczywistości. Jednym z przykładów, oddających przemianę, może stanowić sposób pojmowania muzyki oraz stosunku muzyka do komponowania i tworzenia. Pojęcie „tworzenie” jest kluczowe – wielokrotnie musiałabym zawahać się, aby użyć tego słowa w stosunku do osób nazywanych powszechnie „gwiazdami”, wykonujących nie muzykę, lecz masowy produkt. Jedynym jego celem jest to, aby się sprzedał, przesłania daremnie szukać. Zresztą – po co przekaz? Wielu ludzi chętnie przyjmuje do siebie to, co zostanie rzucone wprost do ich rąk, artyzm przecież nie jest ważny. Dzięki temu, można uśpić proces myślenia, wtulić się w ciepłą otoczkę iluzji, przepuścić przez siebie kolejne słowa, schematycznie skonstruowane przez ludzi znających się na zarabianiu pieniędzy, lecz nie na  sztuce. Cena, którą musimy ponieść jest dosyć duża – oddajemy siebie, własną oryginalność, lecz w zamian za to mamy pełen pakiet od świata: akceptację ludzi, dołączenie do grupy „rozsądnych i normalnych”. Do zapamiętania pozostaje jeszcze tylko jedna zasada: nigdy się nie wyłamuj, nie wychylaj się, nie ośmielaj się zastanawiać. Pozwól się prowadzić, przecież „najprościej jest nie myśleć/Oni zrobią to za ciebie/Tylko poddaj się tej fali/Gdy znajdziesz się w potrzebie/Wszystko jest gotowe/Podamy każdy schemat”.[1]
Współcześnie, nad wypromowaniem znanych wokalistek pracuje sztab ludzi, poczynając od pisania tekstów, poprzez wygląd, aż do sztucznego wykreowania wizerunku. Niezbędny jest ostry, permanentny makijaż, ubiór skąpy do granic możliwości (każda kreacja jest oczywiście „wyjątkowa” i „oryginalna”, tak samo jak gwiazda – aby przypomnieć chociażby mięsną kreację Lady Gagi), przygotowanie gotowych odpowiedzi na pytania, aby  artystka nie musiała męczyć się myśleniem oraz stworzenie atmosfery skandalu z byle powodu (np. niezaplanowane zakupy w sklepie). Przemianę, którą przechodzi potencjalna gwiazda przypomina produkcję w fabryce: proces I, proces II, następnie wytłaczanie efektu końcowego na masowych taśmach. Mamy ładnie opakowaną rzecz, cóż z tego, że pustą w środku? Wystarczy jedynie dodać reklamę wielkości wieżowca z krzyczącym napisem: „KUP MNIE!”, aby machina zysku ostatecznie została wprowadzona w ruch. Niemalże przepaść dzieli dzisiejszą muzykę od tej tworzonej w latach 70. i 80. zeszłego wieku, kiedy narodził się punk i rozwijał się rock w Polsce. Jeden z członków Voo Voo wspomina w filmie pt. „Beats of Freedom”, w jaki sposób zespoły radziły sobie z brakiem instrumentów: po prostu sami je produkowali, dla przykładu, tworząc swój pierwszy wzmacniacz gitarowy z garnka, a gitarę budując po kolei z pojedynczych elementów. Efekt bywał niezadawalający, ale chodziło o granie, przekaz, a nie o to, by zdobyć najnowszy model Stratocastera, nieosiągalny na ówczesne realia lub zdobyć sławę. Na koncertach byli sobą, skacząc po scenie, nie przykładając wagi do wyglądu i całej, zbędnej otoczki – pragnęli dać słuchaczowi muzykę, nie iluzję ani proste odpowiedzi na trudne pytania. Energia pochodząca z ich muzyki wypełniała powietrze, nie tandetny plastikowy strój i starannie przygotowane słowa przez specjalistów od wizerunku.
Skoro nie chcemy odczuwać, myśleć, po prostu być, tracąc swój czas na posiadanie coraz więcej i ciągłe zwiększanie tempa produkcji – to co po nas zostanie? Brudne, zniszczone reklamówki, strzępy jakiegoś wątpliwego czasopisma, mentalna pustka, infantylne odpowiedzi?



[1] Dezerter – utwór „Najprościej jest nie myśleć”

M.

2 komentarze:

  1. Sztampowy artykuł o tym jak to kiedyś było pięknie, a jak to dziś jest strasznie źle. Tylko, że autorce/autorowi wpisu coś się pomyliło. Narzeka na to, że muzyka popowa, nie prezentuje większej wartości, porównując ją do polskiego rocka z lat 70 i 80. Tylko, że tego porównywać nie można. Powinno się raczej zestawić to z zespołami tworzącymi muzykę disco, która spełniała rolę popu tamtych lat. Wtedy nie byłoby takiej "przepaści", bo poza tym, że dziś skandal odgrywa dużą rolę w promocji, to ta muzyka miała podobną wartość. Inną sprawą jest to, że niejaki M. nie potrafi rozgraniczyć pewnych oczywistych rzeczy. Pop to muzyka do zabawy, dlatego bez sensu jest wymagać, żeby traktował o sensie życia. Tak poza tym to dobry styl wypowiedzi ma autor :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie chodziło mi o to, by stwierdzić, "jak kiedyś było pięknie, a jak to dziś jest strasznie źle". Mój tekst miał na celu zwrócenie uwagi na fakt, że pop stał się wszechobecny, domagając się pełnienia ważnej roli w sztuce i muzyce obecnego wieku. Stara się przybrać maskę i udawać, że posiada jakąś wymierną wartość. Zresztą - muzyka stanowiła tylko przykład, chodzi mi ogólnie o to, jak wiele straciła kultura przez "umasowienie". Wcześniej tego nie było na taką skalę, nie chodzi o sam fakt istnienia muzyki disco czy pop. Rozumiem, że pop to muzyka do zabawy, dlaczego jednak jest obecny prawie we wszystkich stacjach, dlaczego skandale gwiazd i gwiazdeczek obecne są zawsze w telewizji? Dlaczego promuje się badziewie, które nie ma żadnego przesłania? Problemem nie jest istnienie muzyki pop, tylko miejsce, jakie próbuje zająć i maski, jakie przybiera. A także to, że pewną część społeczeństwa ukierunkowuje na dany styl życia. Miałam na myśli także to, że kiedyś trzeba było się postarać, aby osiągnąć coś w muzyce, a obecne realia wskazują na to, że wystarczy dobre nazwisko lub ogromne pieniądze. Nie chodziło mi o wartościowanie muzyki teraźniejszej do tej z lat 70. i 80., a o same zjawisko. W swoim tekście pragnęłam zwrócić uwagę na proces spłycania niezmiennego znaczenia jakości, artyzmu i stylu, nie miałam na celu przeprowadzania tyrady na temat muzyki pop, która stanowiła jedynie przykład.
    M.

    OdpowiedzUsuń